.....że, niestety,, nie znając realiów San Francisco, nie mogę zrozumieć specyfiki serialu. Owszem, taka szansa jest. Jednak jest też szansa na to, ze jest to po prostu słabo napisany i niesamowicie pretensjonalny serial i na miejscu queer community, to bym się obraziła za stereotypowo-infantylno-melodramatyczny sposób przedstawiania ludzi.Te rozmowy usiane złotymi myślami są nie do grania, tylko do wygłaszania, te sceny łzawe, problemy wydumane, emocje wymyślne, ach jakże skomplikowane. Patrzyłam z niedowierzaniem. Nie rozumiem, dlaczego Laura Linney zdecydowała się na rolę w tym serialu, ale to w mojej opinii jej najgorsza decyzja zawodowa.
Mam identyczne zdanie. Jest to też najnormalniej w świecie niesamowicie nudne i jak wspomniałaś wielce pretensjonalne. Laura jest wspaniałą aktorką, była rewelacyjna w "Tajemnicy przeznaczenia". Pewnie nie wiedziała jaki będzie efekt końcowy, a ten jest bardzo kiepski.
Ignorant że mnie. Właśnie doczytałem, że to kontynuacja serialu z lat 90 tych. Laura kontynułuje swoją rolę. Nie zmienia to oczywiście mojego zdania na temat serialu ale mam już inna perspektywę .
w punkt. i jako reprezentant queer community potwierdzam - infantylne, stereotypowe, płaskie i moralizatorsko głupawe
Ja jako reprezentant LGBT nie widzę w tym nic infantylnego i płaskiego, ani pretensjonalnego. Stereotypowego również. Co prawda dla wielu może zalatywać przesadnym patosem, który mi akurat nie przeszkadzał.
właśnie wczoraj skończyłem. Rozumiem, że Netflix jako orędownik walki o prawa mneijszości z LGBT na czele chciał akurat w czerwcu dać produkcję w tym duchu, tylko dlaczego jest to tak inflantylne i momentami po prostu złę. więskzość postaci pąłska, Anna prawi czasami takei komunały, że Paulo Coleho by ja mógł cytować. Wspaniała aktorka Laura Linney po prostu sie w tej produkcji miota. pomysł może i niezły, ale wykonanie kuleje - rowiązanie "zagadki" jest kuriozalne. trudni serial traktować inaczej niż jako zart, ale do tego niespecjalnie udany