.....że, niestety,, nie znając realiów San Francisco, nie mogę zrozumieć specyfiki serialu. Owszem, taka szansa jest. Jednak jest też szansa na to, ze jest to po prostu słabo napisany i niesamowicie pretensjonalny serial i na miejscu queer community, to bym się obraziła za stereotypowo-infantylno-melodramatyczny sposób...
więcejMyśle ze wielu z Was go po prostu nie zrozumiało i wzięło zbyt serio. Ukazuje on życie społeczności LGBTQ+ w San Francisco, jednym z najbardziej tolerancyjnych i otwartych miast na świecie. Serial wciąga, nie zwalnia do ostatniego odcinka, dobra gra aktorów, piękne zdjęcia. Ktoś chyba nie zrozumiał.
Momentami wydaje się wydumany, nawet biorąc poprawkę na środowisko, o którym opowiada. Mimo to potrafi zaciekawić i wciągnąć, pokazując zupełnie inny świat względem naszej rzeczywistości, ale jakieś arcydzieło, szczególnie pod kątem fabuły, to to nie jest. Gdyby wyrzucić z tego sprawy orientacji, to pozostałaby...
Jestem po pierwszym odcinku (jako osoba gustująca w dramatach obyczajowych) : nic nowego, zero napięcia, mało autentyczne. Ale może komuś się spodoba. Szkoda Laury Linney.
Za jednym z portali: "10-odcinkowy serial limitowany Netfliksa oparty na książkach Armisteada Maupina i będący kontynuacją miniserii stacji Showtime, której kolejne odsłony ukazywały się w latach 1993-2001."
Wg Netflixa 1/3 populacji jest homo, w każdym serialu obowiązkowy wątek lub 2, do tego podlizywanie się feministkom z obowiązkowym motywem złego, białego mężczyzny... To, że ktoś jest homo to nie powód do dumy, tak jak to, że ktoś jest hetero. Czy każdy ma być dumny z powodów niezależnych od niego? Czyli ja mogę z dumą...
więcej