Niestety, ten serial się skończył po odejściu Michaela Scotta.
Końcowe sezony (a 9 szczególnie) to już takie dogorywanie trupa.
Zdarzają się odcinki, które są dobre a nawet bardzo dobre ale większość to kaplica.
Sporo postaci mocno na siłę kreowanych, sporo bardzo denerwujących i zbyt mocno przerysowanych.
Uwielbiam the Office, ale oglądając po raz kolejny całość skłaniam się jeszcze bardziej ku powyższej ocenie.
Pomimo turbo-sympatii do pozostałych postaci, faktycznie podczas oglądania 8 i 9 sezonu serce tęskniło za Michaelem.
Oglądam The Office pierwszy raz i dalsze sezony nierówne, a ostatnie dwa już słabe i na siłę. Zrobili z Andy'ego główną postać a jest on mało sympatyczny
Dokładnie, po tym wszystkim serial zrobił się strasznie irytujący, naprawdę niektóre sceny a w szczególności nowa menagerka w ósmym sezonie to po prostu masakra. Skończyłam pod koniec ósmego i nie żałuję, nie ma do czego wracać.
Trudno się nie zgodzić. 8 i 9 sezon ciężko się oglądało, The Office to Michael Scott.
HA !!, podczas oglądania pierwszych sezonów, uważałem że postać grana przez Steva Carella to filar który utrzymuję ten seria. Kilka sezonów dalej, patrzę a on znika, a serial naprawdę runął :(
Tak. The office 10/10 ale bez Michaela.... Wciąż się myślało, kiedy wróci, kiedy wreszcie wróci :(
Zgadzam się.
Michael Scott to siła tego serialu. On nakręcał ten serial razem innymi. Po jego odejściu...serial stal się sredniakiem.
Coś w tym jest, Michael jest po prostu genialny, serio, co odcinek to sikam ze śmiechu, a oglądam The Office trzeci raz... Właśnie jestem na ostatnim sezonie i mimo, że nie jest to już "to samo" to uwielbiam ich, serio. A Dwight... mój mistrz ;) Role są tak zajebiście napisane, cały plot z tym nagrywaniem o którym przypominasz sobie dopiero właśnie w 9 sezonie. Mistrzostwo, chociaż tak, bez Michael'a Scotta to nigdy nie będzie to samo.
PO KIEGO GRZYBA PISZESZ SPOILER W TEMACIE POSTA???????????????????????????????????????????????????????????????
właśnie obejrzałam odcinek, jak Michael jedzie do Kolorado do Holly. nie ma po co dalej oglądać czy jednak odpalić?
warto, choćby dla zakończenia. Serial oczywiście osiąga punkt kulminacyjny gdzieś w 4-5 sezonie potem to już trochę gorzej. Jednak wciąż dobrze się to ogląda, nie ma co się zrażać ;) tym bardziej, że sporo wartości, ponad rozrywkę, jest tam dodane
Moim zdaniem było odwrotnie. Przy ostatnich sezonach postacie w biurze które do tej pory były tylko tłem nagle ożyły i miały swoje 5 minut. Serial stał się bardziej spójny. Postać Michaela była irytująca i przytłaczająca. Prawie każdy odcinek kręcił się wokół niego i jego durnych pomysłów. Nawet jak na serial komediowy był on zbyt przerysowany. Za dziecinny, irracjonalny i po prostu głupi. Poczułem ulgę jak odszedł i dał odżyć reszcie bohaterom.
Racja. Po odejściu Michaela, które było dla mnie szokiem chciałam odpuścić sobie dwa ostatnie sezony, ale stwierdziłam, że obejrzę je, bo bardzo liczyłam na jego powrót. Niektóre odcinki momentami śmieszne, ale niestety to już nie to samo. Teraz nie żałuję, że je obejrzałam, bo finał był piękny :) ale płakałam na nim jak małe dziecko. Moim zdaniem powinni dać w nim Michaelowi więcej czasu, bo jego powrót był dla mnie najbardziej wyczekiwanym momentem.