za naturalnosc, prawdziwosci szczerosc.
ujmujaca postac Jorgena. bardzo realistyczna scena w ktorej wybucha mowiac ze nie chce umierac czy gdy wsciekl sie ze odmowiono mu przyniesienia kolejnej butelki. ogolnie wszystkie sceny takie prawdziwe bez upiekszen.
muzyka na poczatku zbyt..hmm posepna, przygnebiajaca, jednak plus za sigur ros. plus za sposob kamerowania taki troche dokumentalny sprawiajacy wrazenie dosc wartkiej akcji. kilka scen mozna byloby ominac i troszke zbyt przewidywalny ( juz na samym poczatku mozna bylo sie latwo domyslec ze Jorgen jest umierajacy i dlatego wpadl na pomysl sprowadzenia Jacoba). plus za ukazanie fragmentow zycia w indiach. a i urzekla mnie scena w ktorej Jacob spytal tego chlopca czy nie chcialby z nim pojechac do Danii na co on z taka dziecieca nieswiadomoscia i beztroskim nastawieniem, ze chce zostac ze wszystko sie ulozy. film dosc ciekawy i wart zobaczenia. polecam
Słabe to i przerysowane. Aktorstwo, zaraz obok realizacji i scenariusza, to największa bolączka filmu! Jorgen wygląda jakby miał cały czas podniesiony cholesterol i od początku filmu się o niego bałem, za to wybuch w restauracji i później w domu przezabawny! Najgorszy skandynawski film jaki widziałem!
masz rację od początku filmu było widać, że z Jorgena zdrowiem jest coś nie tak, dlatego napisałam, że jest przewidywalny. może teraz gdybym wróciła do sceny gdy Jorgen wybucha w domu pewnie by nie zrobiła na mnie teraz wrażenia i może okazałby się nawet śmieszna ale oglądając pierwszy raz byłam pod wrażeniem całości. mówisz, że najgorszy? to czekam na polecenie od Ciebie jakiejś skandynawskiej perełki.
Burrowing, Pożegnanie z Falkenberg, Rekonstrucje, Buddy, Noi Albinoi... Nie dla wszystkich, do mnie przemawiają...
Z dziecięcą nieświadomością i beztroskim nastawieniem ? Czy chcesz przez to powiedzieć, że wyższość życia w Danii nad życiem w Indiach jest równie oczywista, jak wyższość świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy :)?
Pozdrawiam :)
chodziło mi o nich samych nie o miejsca. o to, że ten chłopiec i Jacob byli ze sobą bardzo związani. a chłopiec może jednak był
świadomy, że może już nie zobaczyć Jacoba ale zachował się jak mały odważny chłopiec, który tak samo mógłby powiedzieć do bardzo bliskiej osoby 'idź i nie martw się o mnie, ja sobie poradzę jestem już duży '.
również pozdrawiam :)
Sorki:) Czułam, że najprawdopodobniej nie o to Ci chodzi, co sugeruję (nie o wyższość świąt Bożego Narodzenia...), ale coś mnie podkusiło, żeby zostawić ten komentarz (zresztą, w najserdeczniejszej wierze).
No i dobrze mi tak! Bo, chciał nie chciał, wyszło na to, że przypisuję Ci swoje własne świąteczne skojarzenia:)
Pozdrawiaki! Dzięki, że się odezwałaś.