Mocny film. I to w sugestywny sposób. Twórca ingeruje głównie w wizualną stronę opowieści. Zaś poza tym pozwala swobodnie wypowiadac się bohaterom. A są nimi mordercy i sadyści. Chwalą się wręcz przed kamerą o swoich czynach z uśmiechem na ustach. Luz z jakim snują kolejne opowieści, czasami zabiera widzowi oddech.
Najmocniejsza wydaje się opowieśc o śmierci ojczyma jednego z aktorów. Mówi ją z nerwowym uśmieszkiem, a my mnożymy hipotezy: po co właściwie dzieli się tą historią ze zbrodniarzami. Następnie pojawia się scena, gdy on sam odtwarza sytuację, która prawdopodobnie spotkała jego ojczyma po porwaniu. Przerażający moment.
Polecam, ale zdaję sobie również sprawę że twórca trochę bawi się faktami, bardzo oszczędnie opowiada o tle historycznym i całośc jest strasznie chaotyczna (choc reżyserskiej wersji nie widziałem).
Mam wrażenie, że Anwar Congo nie przewidział, iż w czasie kręcenia tego filmu jego stan emocjonalny zmieni się z radosnego w depresyjny (nie dosłownie). To chyba jedyna postać, która przejawia jakiekolwiek emocje. Film wart zobaczenia.