Zawiodłem się na tym filmie. Po genialnym "Północ. Północny-zachód" pomyślałem, że obejrzę kolejny film Hitchcocka. "Osławiona" okazała się tandetnym filmem z tandetnymi dialogami i tandetnymi scenami miłosnymi. Na pochwałę zasługują stworzone postacie, aczkolwiek to wciąż za mało, żeby uzyskać średnią 7,7. Gdyby taki film pojawił się dziś, nie otrzymałby więcej niż 5,7.
Drodzy użytkownicy, nie oceniajcie filmów przez wzgląd na ulubionych reżyserów albo rok produkcji. Bądźcie trochę obiektywni.
W tych filmach głównie chodzi o klimat Hitchcocka z tamtych lat a jest on na dzisiejsze czasy nie do podrobienia
A dostrzegłeś w tym filmie coś takiego jak montaż, inscenizacja i prowadzenie kamery? Sama scena schodzenia po schodach w finale wystarczy na długi wykład o sztuce reżyserii. A z "tandetnych scen miłosnych" np. pocałunek w trakcie rozmowy przez telefon to legenda kina, mistrzowska gra Hitchcocka z cenzurą. Dialogi też są bardzo porządne (może trafiłeś na kiepskie tłumaczenie?), Ben Hecht to nie był byle scenarzysta.
Tandetnymi, bo nie slyszanymi w naszych czasach? Obiektywność polega na tym, że oceniany wg. różnych kryteriów. Dzisiaj taki film nie pojawiłby się.