Wracam z seansu ii.. Film jak najbardziej in plus, jeśli ktoś lubi kino gangsterskie oraz brytyjski akcent, znajdzie coś dla siebie. Imo, Hardy robi ten film. Partnerka życiowa jednego z bliźniaków pomimo całej swej zmysłowości rozwleka niepotrzebnie cały obraz. Niewiele w tym psychologii, nie za dużo dramatu, ot taki pseudoromantyczny przerywnik. Natomiast sam Tom.. czy też Tomowie, awesome! pomimo zdecydowanej heteroseksualności drżałem, gdy choć przez chwilę brakowało któregoś z braci w kadrze. Scena w barze (nie spoiler, bo jest w zwiastunach) po obejrzeniu wraz z pełnią obrazu jest świetna, choć nie brakuje innych równie popisowych scen w wykonaniu Mad Maxa. Hardy pokazuje tu jak się posługiwać mimiką, gestami i głosem. Jeden człowiek - dwie, tak odmienne kreacje. W ogólnym spojrzeniu, gdyby nie właśnie Tom, to film miałby przynajmniej 3 gwiazdki mniej, ot banda brytyjskich impertynentów - ale bliźniaki, no to co innego. Głęboki ukłon dla aktora za niesłychany warsztat.
jestem pod wrażeniem jego warsztatu, świetny jako Ronald i Reginald, takiej brawury nie widziałam od dawna, bawiłam się przednio!
Witam mam pytanie czy ktoś wie jaki jest Box Office tego filmu ,ponieważ na filmweb nie ma tej wiadomości
Po Hardym bym się nie spodziewała takiego warsztatu, a może po prostu nie wybierał dotychczas filmów wymagających odpowiednich umiejętności :D zdecydowanie, bez niego to nie byłby ten sam film.
Emily jak Emily, blaknie przy swoim filmowym partnerze.
jak dla mnie zbyt wysokie oceny ..fajny ale nie na 8 lub 9/10...poczatek nudny ale pozniej rozkreca sie ...do obejrzenia na raz
Stuart A Life Backwards, Locke, The Take, Peaky Blinders (w przypadku Toma sezon 2) czy fenomenalny Bronson nie zostawiają żadnych wątpliwości co do umiejętności Hardy'ego czy tego jak wybiera role moim zdaniem. Polecam
No więc po tym filmie można tylko stwierdzić, że HARDY WIELKIM AKTOREM JEST! W sumie to jeden z moich ulubionych aktorów ostatniego czasu. Jego gra jest oszczędna, ale mimo to pełna wyrazu i dynamiki. Pomimo faktu, że często gra typowego mruka (nawet często wydaje takie odgłosy gardłowe :D )to w żadnym wypadku nie można nazwać go drewnem jak np Bena Afflecka. No a tym filmem to już bezsprzecznie dał popis swoich umięjetności. Teraz tylko czekam na jego rolę Ala Capone. Myśle, że podoła :)
zdecydowanie on za często gra świrów/złych gości typu Bronson, Freddie (The Take) Fitzgerald, Leo z Child 44, Bane, Reggie i Ronnie też tacy agresywni, jeden z nich to schizofrenik paranoidalny. Albo wybiera tych pokroju mruczących i zmulonych życiem np. Forrest, MadMax, Locke, Bob Saginowski, może być też Tommy z Warrior'a. Mam wrażenie że będzie się powtarzał przez to i może powiać wtórnością. ja też czekam na Al Capone to może być przełom w jego karierze od czasu Bronsona, coś po prostu świeżego i niespotykanego. To będzie oryginalne jak właśnie jego rola życia, najlepsza, wyciskająca 100% z jego warsztatu rola Bronson'a.
Wątpię w twoją hetero-seksualność, wyduś to z siebie, powiedz otwarcie, miej odwagę i miejmy to już za sobą...
haha! ale hardy Hardy zawsze spoko, to nie fanboj przecie :> aj po prostu zafascynował się chłopak, no
Tom świetny, zgoda! Ale wątek miłosny....-wazny i ciekawy! Ujrzeliśmy pzemiane miłego, symaptycznego gościa w gwałciciela i alkoholika. Bum, i prysnęła bańka mydlana, a wszystko przez....gangsterkę. Oceniam film na 8- własnie dzięki kreacjom Toma! Tylko nominacji do osara brak.... A wcale nie uważam żeby Leoś spisał się lepiej w Zjawie...
Powiem Wam, że jak Hardy podszedł w kościele do tej matki i powiedział: "F*cking sing!", to aż sama podskoczyłam ze strachu :D