PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1361}
7,1 6 256
ocen
7,1 10 1 6256
5,7 3
oceny krytyków
101 Reykjavík
powrót do forum filmu 101 Reykjavík

Pewnie nie wielu to wie, ale film jest ekranizacją książki pod tym samym tytułem. (Ja też bym nie wiedział, gdybym przez przypadek na nią nie wpadł w bibliotece.)I jak to bywa z ekranizacjami wybadają blado na tle drukowanego oryginału.

Książka to małe dziełko literackie. Niesamowity sposób prowadzenia narracji przedstawiający co dzieje się w głowie Hylnura, jakbyśmy czytali zapis jego myśli. Daje to bardzo ciekawy efekt. Często trudno złapać sens, szczególnie jeśli Hlynur jest nietrzeźwy lub pod wpływem emocji. Jeżeli dają Pulitzera za tłumaczenie, to pan Jacek Godek odwalił powinien go otrzymać. Polski czytelnik jest tu dopieszczany co rusz pysznym słów cięciem,gięciem. Pod względem literackim mogę porównać książkę do "Mechanicznej pomarańczy". Po prostu ciastko z kremem najlepszej próby. Natomiast w filmie narracja kuleje, nie te tempo. Reżyser chciał opowiedzieć popapraną historię w charakterystycznym klimacie filmów skandynawskich. Zamiast np "Historii kuchennych" powinien być "Trainspotting".
Rozumiem też, że prawa filmu zmuszają do cięć fabularnych, ale tu posunięto się za daleko. Dosłownie wykastrowano książkę. Film mógł być spokojnie dłuższy (nawet koło 2 godzin)i zyskałby na tym. Swoją drogą książka znowuż zyskałaby, gdyby ją nieco skrócić. Ciekawa zależność.
W filmie brakuję głębi. Moim zdaniem po video lekturze nie jesteśmy w stanie doświadczyć, jak popaprany jest Hylnur. Jak jego odpały działają destruktywnie na wszystkich mający z nim jakikolwiek kontakt ludźmi.
Mam wrażenie, że reżyser miał w rękach tylko streszczenie zamiast oryginału. Aż jestem zły na niego. Jak mógł to tak spieprzyć? Czytając książkę myślałem: Ależ to musi być mocna scena w filmie! A teraz nie mogę uwierzyć, że ją tak wypłaszczono. Kubrick potrafił przenieść na ekran klimat "Mechanicznej pomarańczy", "101 Reykjavik" dostał niestety Baltasara Kormákura.
Może gdybym najpierw zobaczył film, a potem sięgnął po książkę to moja ocena dla ekranizacji nie była by tak ostra? Nie wiem... wiem za to, że warto zadać sobie trudu i zajrzeć do książki, bo może ona was przyjemnie popieścić w paru miejscach (choć uwaga! są miejsca, gdzie sieje obrzydzeniem).

Hugon_okrutnik

Filmu nie widziałem niestety, a książkę właśnie czytam. I powiem tak: ona po prostu miażdży, tłumaczenie rewelacyjne, faktycznie książka momentami odpycha, czasem szokuje, ale napisana jest świetnie. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 6
Hugon_okrutnik

Ja najpierw obejrzałam film, później sięgnełam po ksiązkę. Film nie wywarł na mnie takiego wrażenia jak własnie książka-świetne tłumaczenie, język jest jedyny w swoim rodzaju, i jednak wyraża lepiej osobowość Hlynura niż ekranizacja powieści. Poza tym uważam, że film oprócz tego, że skrócili lub nie uwzględnili w nim wielu ważnych momentów, to dodatkowo ma inny wydzwięk i inne zakończenie, co jest minusem.

ocenił(a) film na 7
Hugon_okrutnik

Podobnie jest z książką "RACHATŁUKUM" Jana Wolkersa i jej ekranizacji "Tureckie owoce" Paula Verhoevena z młodym Rutgerem Hauerem.
Siłą książki jest język, nie fabuła. A jednak Holender umiał wykrzesać z niej opowieść i zrobić to w równie efektowny sposób. Polecam!
https://www.filmweb.pl/film/Tureckie+owoce-1973-11250
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rachat%C5%82ukum_(powie%C5%9B%C4%87)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones