To film o człowieku próbującym kierować się wartościami w świecie, który już dawno je utracił. Lojalność, braterstwo, szacunek - to wszystko już dawno ustąpiło miejsca jednej naczelnej rzeczy - kasie. Najlepszym przykładem na to jest Pachanga albo Pete - który opowiada kolegom jak to działał razem z Carlito, jakimi byli wspaniałymi przyjaciółmi, by za chwilę wdać się w pościg mający na celu zabicie tegoż wielkiego kolegę. U podłoża tej całej sieki, w której tłuką się przyjaciele z dawnych lat, leży milion dolarów.... Utkwiła mi w pamięci jedna wypowiedź Carlita, gdy rozmawiał z Saso: -"Pachanga zabiłby własną matkę dla pieniędzy", - "Tak jak większość ludzi...." Okazuje się, że wszystkie Omerty, wzniosłe przysięgi i nazwy ustąpiły miejsca gotówce.... Życie Carlita emanuje przekazem, który można odnieść nie tylko do gangsterskiego półświatka i to jest wspaniałe w tym filmie.
Mimo iż wiedział że Pachanga już szpieguje dla kogoś innego, myślę że wierzył do końca że są jeszcze prawi ludzie (jak wiadomo pomylił się) lub wiedział i czekał na taki ciąg wydarzeń mówiąc że i tak przeżył swoje dłużej niż większość myślała. Film naprawdę dobry, miałem małą nadzieję że jednak mu się uda. Kasa zawsze będzie potęgą, nie ważne co by się stało. Jak to się mówi, Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę.